Strona głównaOpiekaPacjent jest niestabilny

Pacjent jest niestabilny

Nieprawidłowa dyslokacja bardzo licznych placówek, duże zróżnicowanie w zakresie infrastruktury i wyposażenia, wieloletnie inwestycje centralne o dużym stopniu autonomii, odpływ personelu medycznego - to główne problemy opieki zdrowotnej na Dolnym Śląsku, wymienione w opracowaniu dostępnym na stronach dolnośląskiego Urzędu Marszałkowskiego.
Zadłużenie

Autorzy dokumentu przyznają: "Restrukturyzacja systemu opieki szpitalnej prowadzona jest na Dolnym Śląsku od 2003 r., ale tempo zmian jest zbyt wolne.

Zasadnicze zmiany w systemie powinny być zakończone przed upływem dwóch lat. Zasadniczym elementem powinna być racjonalizacja zasobów infrastruktury połączona z poważnymi inwestycjami".

W raporcie z naszego cyklu "Regionalna mapa zdrowia" piszemy m.in. o przykładach konsolidacji, przekształceń, inwestycji w dolnośląskim lecznictwie. Jednym z ważniejszych celów tych działań jest zredukowanie zadłużenia publicznych placówek.

Ogólne zobowiązania dolnośląskich SPZOZ-ów od 2004 r. uległy zmniejszeniu o ponad 20%. Według stanu na 31 grudnia 2007 r., łączne zadłużenie lecznic w województwie wynosiło 1 124,0 mln zł, w tym SPZOZ-ów, dla których samorząd województwa dolnośląskiego pełni funkcję organu tworzącego - wynosiło 288,3 mln zł.

Natomiast pod koniec 2008 r. - według danych gromadzonych przez resort zdrowia - pod względem ogółu zobowiązań szpitale dolnośląskie zajmują drugie miejsce w Polsce z kwotą 1 026,1 mln i przyrostem o 3,1% w stosunku do trzeciego kwartału 2008 r. (większe zadłużenie z końcem ubiegłego roku miały tylko szpitale woj. mazowieckiego - 1 460,9 mln zł).

Jak widać, zadłużenie publicznego lecznictwa na Dolnym Śląsku co rok się na szczęście zmniejsza. Nadal jednak stanowi poważne wyzwanie. Wystarczy przypomnieć, że same tylko koszty obsługi długu w roku 2007, poniesione przez SPZOZ-y, dla których samorząd województwa jest organem założycielskim, wyniosły ponad 17,5 mln zł.

Struktura łóżek

W 2006 roku w placówkach stacjonarnej opieki zdrowotnej woj. dolnośląskiego było 12 480 tzw. łóżek długoterminowych, a tylko 3 610 krótkoterminowych.

Tylko, ponieważ tych drugich bardzo brakuje - nie tylko zresztą w omawianym województwie.

- Zgodnie z powszechnie akceptowanymi na świecie zasadami, optymalna - z punktu widzenia ekonomiki - wartość obłożenia łóżek wynosi ok. 85%, tj. 310 dni w roku, na oddziałach krótkoterminowych dla dorosłych oraz ok. 80%, tj. 292 dni w roku, na oddziałach dziecięcych. Stosując tę zasadę, można obliczyć, o ile łóżek krótkoterminowych jest na Dolnym Śląsku za dużo. Dla zachowania dotychczasowej liczby świadczeń wystarczy 9450 łóżek, czyli o 3030 (24,2%) łóżek mniej niż obecnie - czytamy w analizie samorządu woj. dolnośląskiego.

Główny wniosek z owej diagnozy jest taki, że część łóżek krótkoterminowych należy przekształcić w infrastrukturę lecznictwa długoterminowego (rehabilitacja, zakłady opiekuńczo-lecznicze, domy pomocy społecznej) oraz w zasoby lecznictwa psychiatrycznego.

Szacunkowe, średnie wykorzystanie łóżek na oddziałach krótko- i średnioterminowych na Dolnym Śląsku w ostatnich dwóch latach wynosiło ok. 60%. - Jednocześnie zauważalne jest zjawisko niskiego wykorzystania bloków operacyjnych w szpitalach zabiegowych - przeciętnie w jednej sali operacyjnej wykonuje się 2,6 zabiegów dziennie - piszą autorzy "marszałkowskiego" opracowania.

- Szacuje się, że koszty utrzymywania zbędnych, z punktu widzenia procesu leczenia, łóżek wynoszą na Dolnym Śląsku ok. 267 mln zł rocznie. Przewidywane jest osiągnięcie następujących wskaźników liczby łóżek na 10 000 mieszkańców: 35 dla oddziałów opieki krótkoterminowej, 14 dla oddziałów opieki długoterminowej, 7 dla oddziałów psychiatrycznych.

Personel - jak liczyć?

Samorząd wojewódzki szacuje, że pod względem wskaźnika personelu medycznego (liczba lekarzy oraz pielęgniarek na 10 tys. mieszkańców) Dolny Śląsk plasuje się na jednym z najwyższych miejsc w kraju. "Wskaźnik ten, wynoszący dla lekarzy 35,8, daje nam 4 miejsce w kraju, dla pielęgniarek zaś 76,7 - miejsce 3" - czytamy we wspomnianym opracowaniu. Niestety, od kilku lat liczba personelu medycznego, w tym zwłaszcza lekarzy, ulega stałemu zmniejszeniu, "co prowadzi do powstawania znaczących niedoborów - szczególnie w obrębie wybranych specjalności - m.in. anestezjologów, neurologów oraz psychiatrów dziecięcych".

Z danych opracowanych przez Dolnośląskie Centrum Zdrowia Publicznego we Wrocławiu (zob. infografika) wynika jednak, że oba wskaźniki - zarówno obejmujące lekarzy, jak i pielęgniarki, są niższe i zbliżone do średniej krajowej i wynoszą: 20,5 na 10 tys. mieszkańców (lekarze) oraz 50 na 10 tys. mieszkańców (pielęgniarki). Rozbieżność ta wydaje się jednak pozorna.

- Po pierwsze nasze opracowanie obejmuje zatrudnienie personelu medycznego według kryterium głównego miejsca pracy, m.in. w publicznych i niepublicznych ZOZ-ach oraz indywidualnych i grupowych praktykach lekarskich. Po drugie dane DCZP nie uwzględniają osób pracujących w jednostkach MSWiA, MON oraz na uczelniach medycznych, a także lekarzy i pielęgniarek kontraktowych - tłumaczy Piotr Kollbek, dyrektor Dolnośląskiego Centrum Zdrowia Publicznego.

Oblicza kadrowego deficytu

Co do jednego analitycy są zgodni: na Dolnym Śląsku, podobnie jak w innych regionach kraju, coraz bardziej jest odczuwalny brak specjalistów. - Precyzyjne określenie tego deficytu jest bardzo trudne - zaznacza dyrektor Kollbek.

- Podzieliliśmy braki specjalistów na cztery zasadnicze grupy: Dziedziny, w których są możliwości kształcenia, a brak jest chętnych na te specjalizacje w ramach całego woj. dolnośląskiego, np.: radioterapia onkologiczna, neonatologia, mikrobiologia lekarska, diagnostyka lekarska, onkologia i hematologia dziecięca, transfuzjologia kliniczna, toksykologia kliniczna, medycyna pracy.

Braki specjalistów w nowych dziedzinach, gdzie od 2005 roku są możliwości uzyskiwania tytułu specjalisty, np. hipertensjologia, geriatria.

Zapotrzebowanie na specjalistów w zakresie dziedzin onkologicznych, spowodowane dużą zachorowalnością na choroby nowotworowe.

Ograniczenia spowodowane zbyt małą liczbą miejsc w stosunku do zapotrzebowania na specjalizacje, co w niektórych dziedzinach nie jest związane z brakiem specjalistów, ale bardzo dużym zainteresowaniem daną specjalizacją (np. w kardiologii).

Natomiast już w dziedzinach dentystycznych brak miejsc szkoleniowych powoduje ograniczenia w pozyskiwaniu nowych specjalistów, NZOZ-y nie są zainteresowane uzyskiwaniem uprawnień do kształcenia i prowadzenia specjalizacji dla lekarzy dentystów.

- Z informacji przekazywanych przez dolnośląskie jednostki ochrony zdrowia wynika, że brakuje również specjalistów w zakresie anestezjologii i intensywnej terapii, medycyny paliatywnej, psychiatrii dzieci i młodzieży, rehabilitacji medycznej, endokrynologii, diabetologii, neurologii, co również jest związane z małą liczbą miejsc szkoleniowych na terenie naszego województwa - dodaje Piotr Kollbek.

Wojciech Kuta / Rynek Zdrowia

Zgłoś błąd lub uwagę do artykułu

Zobacz także

 

 

 

Skomentuj artykuł:

Komentarze mogą dodawać wyłącznie osoby zalogowane.
Jesteś niezalogowany: zaloguj się / zarejestruj się




Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Senior.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Komentarze niezgodne z prawem i Regulaminem serwisu będą usuwane.

Artykuły promowane

Najnowsze w dziale

Polecane na Facebooku

Najnowsze na forum

Warto zobaczyć

  • EWST.pl
  • Fundacja ITAKA - Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych
  • Aktywni 50+
  • Kobiety.net.pl
  • Oferty pracy