17-07-2008
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Idea była słuszna, ale wynik fatalny: Narodowy Fundusz Zdrowia chciał powstrzymać nadużycia i wprowadził obowiązek osobistego zakupu produktów refundowanych przez NFZ, przez to jednak niepełnosprawni przeżywają prawdziwą gehennę - informuje dziennik Polska.
Piotr Gryza, szef NFZ, wydał w czerwcu rozporządzenie, na mocy którego inwalidzi osobiście muszą stawić się z receptą, aby otrzymać refundowane przez Fundusz: wózki inwalidzkie, protezy nóg i rąk, aparaty słuchowe, cewniki, worki zastępujące pęcherz i pampersy.
Efekt jest taki, że ciężko chorzy, niepełnosprawni ludzie kosztem swojego zdrowia przychodzą, a częściej - są dowożeni po odbiór niezbędnych produktów. Zarządzenie spowodowało, że po sprzęt przychodzą osoby ledwo trzymając się na nogach – informują sprzedawcy sklepów medycznych.
„Chcieliśmy postawić tamę nadużyciom finansowym”, wyjaśnia rzecznik NFZ Edyta Grabowska-Woźniak. Poza tym, Fundusz umożliwił odbiór wspomnianych produktów przez opiekuna, krewnego lub sąsiada, jeśli przedłoży zaświadczenie lekarskie informujące, że chory nie może przybyć do sklepu osobiście. Jednakże, urzędnicy nie wzięli pod uwagę, iż po pismo od lekarza opiekunowie muszą dodatkowo zgłosić się w przychodni lub szpitalu. Jeśli zaś chodzi o mieszkańców wsi i miasteczek, może to być nawet kilkugodzinna eskapada związana ze stratą czasu i pieniędzy.
Zaświadczenie wystawione przez samego chorego nie musi być przez sklep respektowane, pracownicy obawiają się bowiem, że takie pisma będą zakwestionowane przez urzędników NFZ.
Nowe rozporządzenie dotyczy około 5 milionów osób.