Cytat:
Vika
Ależ bedą piękne i czyste,,tylko nie dla biednych ,czy średniej klasy leczy dla vipów.Nad tym cały czas się pracuje.
Dla nas zostaną jeszcze gorsze niż teraz - przytułki-umieralnie. Ot, takie w jakim ostatnio umierała moja mama.
Brudna-Intensywna Terapia. Do dziś zastanawiam się ,na czym ta Intensywna terapia polegała,skoro nie było nawet wspomagania oddychania. Mama przez ostatnie 3 dni oddychała z trudem,puls przez cały czas ok.200 !!!
Mnie nie wolno było usiąść, bo nie wolno stołeczka,za to 3 kubły na śmieci znoszone z innych sal.
Dłonie granatowe od wkłuć i opuchnięte,ale nikt wcześnie nie przewidział tego i nie zdjął obrączek.Nie udzielono pomocy,kazano wzywać ślusarza !!!
Kochani,żadne przepisy nie zmienią znieczulicy i podłosci głęboko zakorzenionej.
Opowiem Wam historie prawdziwa, wnioski wyciagniecie sami. Miejsce: Hiszpania, prowincja niezalezna Andaluzja, klinika PRYWATNA (podobno b.renomowana) - Clinica Santa Elena kolo Malagi (Torremolinos-Los Alamos), fundusze amerykanskie. Taryfa: Euro 250/dzien, plus reszta (zabiegi chirurgiczne, lelarstwa.....).
Znam osobiscie dwie osoby, ktore tam byly operowane. Jedna, starsza pani trzy lata temu - rak jelita grubego. Obecnie mamy tam przyjaciela, ktoremu amputowano dwie nogi. Lekare - zespol bardzo kompetentny - ale reszta - szkoda slow. Pielegniarki - mlode siksy, malo platne, niedoszkolone, ze znieczulica, higiena, mozna podyskutowac? Stoleczek? - Jeden fotelik w pokoju. Operowani maja duzo szczescia, ze nie lapia gronkowca czy innych wirusow. Nie przesadzam, klinika jest poprostu brudna!!! W sobote bylam z mezem, emerytowanym lekarzem, u naszego przyjaciela, przynieslismy mu troche owocow, jogurtow, sokow owocowych....bo jedzenie (zbiera sie na wymioty). Prosilam pielegniarke o maly talerzyk aby polozyc na niej umyte winogrona. 15 minut - nic, nastepna prosba - nastepne 15 min NIC. W pokoju pielegniarek "jarmak" smiechy, zarciki - patrzyly na mnie jak na kogos z Kosmosu, zaznaczam, ze dosc dobrze mowie po hiszpansku. Nie wytrzymalam i pogonilam towarzystwo, zlozylam reklamacje w administracji. Bylismy u przyjaciela przez 2 godziny i talerzyka nie dostalam.
Nasz przyjaciel, bez dwoch nog musi dzwonic pare razy aby zjawila sie pielegniarka i poprawila lozko, przyniosla lek przeciwkobolowy. Higienia: zebyscie zobaczyli brudne katy w "luksusowym" pokoju, a w lazience - to szkoda slow (pacjent bez nog przeciez nie korzysta z lazienki).
To jest wlasnie przyklad niesolidnej kliniki prywatnej , z funduszami amerykanskimi - uwazanej przez lokalnych cudzoziemcow za jedna z najlepszych. W licznych ogloszeniach reklamuja sie, ze caly personel mowi po angielsku, niemiecku, francusku - bzdura!!!!! Lekarze - tak, mowia po angielsku i sa duzymi specjalistami - ale caly pielegniarski personel NIET - belkocze po hiszpansku w andaluzyjskim wydaniu, trudnym do zrozumienia.
Wlasnie taka nieuczciwa klinika prywatna robi zla marke innym, doskonale prowadznym klinikom - i opinia sie wyrabia.
Jezeli chodzi o szpitale z tzw funduszu socjalnego zdrowia - sa naprawde doskonale, super nowoczesne......ale okres wyczekiwania na zabieg, diagnoze bardzo dlugi. Dlatego ludzie musza isc do klinik prywatnych. A jak przez nieszczescie trafia do jednej NIEUCZCIWEJ, nastawionej tylko na gruby profit - wyrabiaja sobie zla opinie o reszcie. Zaznaczam, ze nie jest to wina chirurga, ktory operuje pacjenta i dwa dni pozniej jest w samolocie do np Bostonu, Moskwy - na nastepna operacje. Pacjent zostaje pod opieka klinicznego personelu........wyzyje dobrze, zemrze - tez dobrze (zarobi zaklad pogrzebowy).
Ufff. Nasz przyjaciel opuszcza w piatek to "miejsce" - bedzie w innej klinice rehabilitacyjnej, pieknej, czysciutkiej, z doskonalym personelem (gdzie nie robi sie aktow chirurgiczych) - nareszcie odzyje.
...